Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/27

Ta strona została przepisana.

Tyle powiedział mi ów pieśniarz w swobodniejszym swym języku. Ale przyroda, tworząc nowe indywidua, wyższe ma cele, aniżeli samo ubezpieczeczenie się, dąży mianowicie do tego, aby ducha uszlachetnić czyli ku doskonalszym poprowadzić go kształtom. Znałem w młodszych latach rzeźbiarza, twórcę posągu młodzieńca w naszym parku. O ile pamiętam, nie umiał on absolutnie powiedzieć, co go czyni szczęśliwym a co nieszczęśliwym, a udało mu się dojść do określenia przedziwnie krętemi drogami. Pewnego dnia wstawszy, — według zwyczaju, przed świtem i spromieniony ujrzawszy poranek, wielki, jak wieczność, z którego się wydobywał, całymi dniami trudził się, jakby wyrazić ten spokój i oto dłuto jego wyciosało z marmuru postać przewspaniałego młodzieńca, Phosphorusa, światłodawcę, na którego widok, jak mówią, wszyscy ludzie pogrążać się muszą w milczeniu. Tak i poeta poddaje się swemu nastrojowi i oto duch, który nim wstrząsał, wypowiada się, ale jako alter idem w całkiem nowych kształtach. To wypowiedzenie się jest organiczne, jest tylko nowym typem, który przybierają rzeczy, skoro się wyzwolą. Powolnie jak przedmioty, oświetlone słońcem, rysują swój obraz na siatkówce oka, tak i one, uczestnicząc w dążeniu wszechświata, dążą do tego, aby w duchu poety daleko subtelniejszą narysować kopię swej istoty. Zamiast przemiany rzeczy w wyższe formy organiczne, zjawia się różnej wartości przemiana ich w melodyę. Nad ka-