Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/34

Ta strona została przepisana.

gdy Orfeusz o białych mówi włosach, jako „o kwieciu białem, oznaczającem wiek najwyższy“; gdy Chaucer w swym peanie, sławiącym „Gentilezzę“, człowieka szlachetnej krwi, na podrzędnem znajdującego się stanowisku, porównywa z ogniem, który, choćby go przyniesiono do najciemniejszej chaty, stojącej gdzieś pomiędzy naszemi górami a Kaukazem, przecież stosownie do swej natury tak jasno się pali, jakby go widziało dwadzieścia tysięcy ludzi; gdy Jan w Apokalipsie ujrzał zagładę świata przez grzech i patrzał na gwiazdy, spadające z nieba ni to owoce niedojrzałe, które zrzuca drzewo figowe; gdy Ezop przywodzi nam przed oczy mnóstwo wydarzeń i stosunków z naszego życia codziennego w postaci pochodu zamaskowanych ptaków i czworonogów —: wtedy to widzimy w tem wszystkiem jak gdyby znak radosny, obwieszczający nieśmiertelność naszej istoty we wszystkich tysiącznych ich przemianach i odpływach, wtedy to czujemy, że do nas stosuje się to, co cyganie mówią o sobie: „nadaremnie ich wieszać, przecież i tak nie umrą“.
Tak więc poeci są naprawdę bóstwami wyzwalającemi. Starożytni bardowie brytyjscy oznaczali powołanie swe tytułem: „Oto ci, którzy są wolni na całym świecie“. Są wolni i wyzwalają. Książka, z bujną napisana wyobraźnią, daleko większe wyświadcza nam usługi w pierwszej chwili, gdy nas swymi rozpłomienia obrazami, aniżeli później, gdyśmy już jaknajdokładniej poznali sens autora. Mojem zdaniem