glądającej na nich źrenicy duchów wyższych. Niektórzy duchowni, uczoną, według jego opisu, zajęci rozmową, wydali się dzieciom, z pewnego oddalenia, cielskami padłych koni i tym podobnymi potworami. Nasuwa się też odrazu duchowi pytanie, czy owe ryby pod mostem, owe wody na pastwisku, owe psy w podwórzu są naprawdę rybami, wołami i psami, czy też tylko nam się tak wydają? Czy w własnych swych oczach nie są może prosto chodzącymi ludźmi? A wreszcie czy ja sam w oczach wszystkich ludzi wyglądam na człowieka? Bramini i Pitagoras to samo stawiali pytanie, a w oczach poety, który podobne dostrzegł przekształcenie, będzie ono zapewne zgodne z wielu innemi doświadczeniami. Wszyscyśmy przecież nie mniejsze widzieli przemiany na ziarnku pszenicznem albo na gąsienicach. Poeta to właśnie widzi poprzez „żywą szatę“ niezmienną wiekuiście przyrodę, on‑ci to umie wypowiedzieć i grozą i miłością porwać nas za sobą.
Daremnie rozglądam się za poetą, którego opisuję. Nie umiemy się z dostateczną prostotą i głębią zwrócić do życia, nie mamy też odwagi opiewania naszych własnych czasów i naszych stosunków społecznych. Gdybyśmy dzień nasz tęgą wypełnili pracą, nie wahalibyśmy się głosić jego chwały. Czas i przyroda nie jednego nie poskąpiły nam daru, ale dotąd nie dały nam męża naszej epoki, nie dały nam tej nowej religii, tego pojednawcy, którego wszyscy oczekują. Sława Danta polega na tem, że miał odwagę
Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/39
Ta strona została przepisana.