wykształconych dyletantów, którym się wyjątkowo i niepostrzeżenie udało coś porządnego. Uciekać się od wielkich indywidualnych twórców do poezyi ludowej znaczy poprostu to samo, co wielkich mistrzów sztuki wymieniać na belfrów, klechów i adwokatów.
Jeżeli więc lud, to znaczy człowiek naiwny, zapamiętałym jest anonimizatorem, w takim razie łatwo się przekonać, że ogromnej trzeba było drogi, ażeby dojść do współczesnego kultu osobistości. Należało się przedewszystkiem nauczyć, że dzieło sztuki idealną, bezmiernie wysoką przedstawia wartość, co, oczywiście, bardzo trudno jest pojąć człowiekowi naiwnemu. Utwory poetyckie, które nowożytne państwo cywilizowane nabywa na wagę złota, a których odnalezienie obdarza uczonego szczęśliwca sławą, zaszczytami, orderami i pensyami, lud traktuje pogardliwie, przechodzą one z ust do ust, z ojca na syna, z babki na wnuka, jako licha tandeta. Ileż to trudu kosztowało zbieraczy, aby od recytatorów ludowych posłyszeć wspaniałe epopeje serbskie. Po prostu wstydzili się tego „dziecińctwa“. Tak samo było z Grimmem, gdy zbierał niemieckie bajki ludowe. Dla człowieka niewykształconego będzie sztuka zawsze i wszędzie nieużyteczną tandetą, a twórca nieużytecznym tandeciarzem. Kto lata dziecięce przeżył między ludem, ten mógłby powiedzieć o tem niejedno.
Trzeba przy tem zwrócić uwagę, że daleko trud-
Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/51
Ta strona została przepisana.