Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/69

Ta strona została przepisana.

Jeżelibyśmy jednak w zarzucie próżności dopatrywali się faktu, że autorowie chętnie mówią o swych dziełach, że ich radują pochwały, a bolą przygany, że wogóle troszczą się o to, ażeby współcześni należycie oceniali ich twórczość, będzie to niewątpliwie faktem, ale z zarzutem nie ma to nic wspólnego. Pominąwszy, że świadomość dokonania dzielnego, doniosłego, a trudnego czynu nie jest próżnością, lecz, owszem, objawem męskości, to skłonność mówienia o sprawach najgłówniejszych dla nas, o tem, co wypełnia nam wnętrze, będzie poprostu wypływem natury naiwnej. Poeta mówi o zajmującem go właśnie dziele, jak matka o dziecku, które napełnia ją troską.
Co się zaś tyczy troski o sławę dzieła, to trudno nie mówić o tem poważnie. Nie zapominajmy, że każdy artysta i poeta gra „Grandissimo contra Nullissimo“. Albo jest wszystkiem albo jest niczem; środka tu być nie może. A niema człowieka na świecie, który byłby tak pewny siebie i swego dzieła, iżby tego nie opłacał godzinami zwątpienia albo i rozpaczy. Wszakżeż i Beethoven miał czasy, gdzie żadnej innej nie doznawał pociechy ponad tę, że przecież i o jego nazwisku muszą wspomnieć w historyi muzyki. Aby się więc na zawsze bolesnego pozbyć zwątpienia, potrzeba każdemu twórcy, iżby współcześni podpisali zdanie jego świadomości. Stąd też pochodzą straszne skutki braku uznania. Wiarę w siebie można w danym wypadku utrzymać jedynie za cenę pogardzania ludźmi. Należy więc być nieco