Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/92

Ta strona została przepisana.

w niej rzeczywistej swej istoty, swego surowego, zamkniętego, otchłanią wiecznych mrozów owianego bytu? I czyżby mróz ten nie był tak straszny dla niewypróbowanych, poszukujących dusz ogółu, iżby nie miał ich zwarzyć na zawsze, iżby dusze te nie miały na zawsze unikać jego siedliska? Tajemnica to ducha, że istnieją ludzie, mogący żyć w atmosferze, owianej lodowatem zimnem bezmiernego przestworu; tajemnica taka sama, jak istnienie poety; jak to, że są duchy, umiejące żyć pod niesłychanem brzemieniem tej całej masy bytu — jak to się właśnie dzieje z poetami. Lecz to nie jest rzeczą ogółu, nie może nią być. Albowiem ogół znajduje się w kole życia, a od nauki, w najsurowszem znaczeniu tego wyrazu, niema do życia powrotu. Tak samo, jak w sztukach, ukrywa się i w nauce dążenie, aby w czystą zmienić się sztukę, co określono słowami (trzeba to jednak uważać tylko jako porównanie): dążą do tego, aby stać się muzyką. Ta dążność do wzniesienia się na wyżyny matematyki, to, jeśli chcecie, jedyny ludzki w naukach pierwiastek, to, jeśli chcecie, nieustanne ich przeduchowianie człowieczeństwem; na tej drodze bowiem wnoszą one w wszechświat ludzki sposób mierzenia rzeczy i człowiek, tak, jak dawna mówi zasada, pozostaje i nadal miarą wszystkiego. Ale i tutaj już wznosi się droga w sferę lodu i samotności. To też nie ku warzącym mrozom wieczności rwie się ten tłum, nieustannie sięgający po te książki; ludzie ci nie są adeptami; niespokojne, wiecz-