gnali, kościoły popustoszyli i złupili, nadania od sześciset lat trwające i imiona kościelne pobrali, dziesięciny powydzierali; a żadnej z nich sprawiedliwości niemasz. Jakoż to królestwo bez niej stać może? Jakoż z takimi rozbójniki towarzystwo być ma i spólnej rzpltej i praw używanie?
Jeszcze szczęśliwe jest królestwo, które obronić poddanych od pogranicznego nieprzyjaciela może i wojować się nie dopuści i na wojnie szczęśliwe zwycięstwa odnosi. To szczęście herezye odejmują: bo bitwy z pogaństwem nigdy nie wygrawają, ani mogą. Niedoświadczona rzecz u chrześcijan, aby kiedy pogany bili, abo się im odjąć mogli; i owszem, gdzie się do wojska katolickiego przymieszali, szczęściu ich przeszkodzili.
To się pokazało i w starym zakonie na Amazyasie królu[1]; gdy na pogańskie ludzie seirskie wojsko zbierał, dał sto kamieni srebra heretykom z Izraela i wywiódł ich sto tysięcy na pomoc do boju. Lecz prorok do Amazyasza przyszedł i mówił: „O królu! Niech z tobą wojsko takie nie wychodzi, bo niemasz Pana Boga z Izraelem i z synmi Efraim; a jeśli rozumiesz, iż w mocy wojska wygranie jest wojny, uczyni Pan Bóg, iż porażony od nieprzyjaciół będziesz, bo Boża rzecz jest i moc dać i do uciekania obrócić.“ I gdy powiedział
- ↑ 2 Par. 25.