rzymska, gdy rosła, króle wygnała. Co się jej źle powiodło, gdy abo wiele przednich, abo lud sam w jednem onem mieście rządził. Musieli przecie jednemu dyktatorowi abo konsulowi wszytko zlecać i nigdy się ono państwo nie rozszerzyło po wszytkim świecie, aż gdy jeden wszytkiem władnął, począwszy od Juliusza i Augusta.
Co jeno jest uczonych u Greków i Łacinników, filozofów, retorów, historyków, wszyscy ten urząd pod jednym chwalą, a inne ganią. Filo, żydowin on Sławny, chwali one Homerusowe słowa: „Zła rzecz, gdy wiele rozkazują; niechże król jeden będzie.“
Naszy doktorowie toż mówią. Justynus: „Jednego panowanie od wojen i zwad, mówi, wolne bywa“[1]. Atanazyus: „Jako wielość bogów żadnego Boga nie czyni, tak wiele panów żadnego pana nie ma, a gdzie pana nie masz, tam zamieszanie jest“[2]. Cypryan z tego dowodzi przeciw poganom, iż jeden musi być Bóg, bo taki rząd jest nalepszy i naprzyrodzeńszy, i mówi: „Do panowania Boskiego bierzmy przykład z ziemskiego. Gdzie byli dwa królowie, którzyby sobie wiary dotrzymali, a krwią się nie kończyli?.“[3] Hieronim ś. mówi: „Jeden cesarz, jeden w ziemi sędzia: Rzym, skoro