i wyniosłości utratami i próżnościami dosyć czynili.
O Boże mój, jakie zbytki w to się królestwo wniosły, które miłosierdzie wszytko wypędziły.
Począwszy od małych aż do wielkich, wszyscy mierność świętą i proste używanie opuścili i onem staropolskiem a żołnierskiem życiem wzgardzili. Każdy chce wino pić; już nie tylo woda, na którejśmy przestawali, ale i piwo niezdrowe młodym i zdrowym; jedną na dzień kwartą wina do roku sto złotych blizko utraci. Rzadki panosza bez jedwabiów, bez poszóstnych koni, bez kilanaście pachołków i barwy jedwabnej; bez kolebek i strojnych obitych kotczych jeździć nie chcą; już siodła tylo woźnicze zostały, w wozie koń za kilaset złotych; z jezdy szlacheckiej zstali się wozownicy, podusznicy, pierznicy: z łóżkami, z pierzynkami jadą. Zbrojny i jezdny pachołek zginął i siła męska rozkoszami struchlała. Białegłowy tak w ubiorach i strojach swoich przebrały, iż końca utratom niemasz; na jedwabie złotogłowy, ogony i ferety i karety utrat nie przeliczysz. Na półmiski i liczbę niezwyczajną potraw musi zstawać, byle się pokazać, a marności czci i sławy ludzkiej, która za nic nie stoi, nabywać.
A miłosierdzie zginęło i ku rzeczypospolitej. Nikt w takim dostatku zamków i murów nie opatruje! Wszytka rzplta uboga, domy tylo
Strona:PL Kazania sejmowe (1924).djvu/171
Ta strona została przepisana.