Próżno Pana Boga kusi, kto o mądrość prosi, a sam się o nię nie stara[1]. I apostołowie, Ducha Ś. pełni, czyniąc concilium, pierwej się o wszytkiem pilnie wywiadowali i rozumem przyrodzonym pisma zbierali, jako to i na koncyliach ich potomkowie czynią; potem, Panu Bogu poruczywszy, Duchem Ś. mówili: „Tak się Duchowi Ś. podoba i nam.“
Przetoż nie masz co chwalić, gdy do rady i do obmyślania dobrego pospolitego mało jest uczonych, ćwiczonych, starych i doświadczonych, którzy rękami swemi sprawy rzeczypospolitej długo piastowali i w nich przebywali. Bo to rzemiosło nie jest jako Philosophia i Theologia, której się z ksiąg w komorze nauczyć możesz. Ale rządzenie ludzi jest jako siekiera z młotem i koń z szablą i wojskiem, do których jeśli się nie przyuczysz, a rękami swemi nie przyłożysz, nic nie będziesz umiał. Nie tylo myśleniem[2], ale działaniem i dotyką niem się rzeczy i długiem doświadczeniem roście i nabywa się mądrość do rządów ludzkich.
Jest się o co frasować i bać, iż ludzie młodzi, nieświadomi, niećwiczeni w rzepltej rządzy czynią, drugim mędrszym i ćwiczeńszym i starszym takie na skazę wszytkiej korony przeszkody czynią.
Strona:PL Kazania sejmowe (1924).djvu/29
Ta strona została przepisana.