Strona:PL Kazimierz Gliński - Bajki (1912).djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.
WIOSENKA.


Jedynem i ukochanem dzieckiem króla Wszebora była Wiosenka. Imię to, nadane jej na Chrzcie świętym, doskonale odpowiadało piękności jej duszy i ciała. Oczy, błękitne jak niebo, świeciły niezamąconą niczem pogodą; złote, faliste włosy, rzekłbyś, że były skradzionymi u słońca promieniami; na słodkie usta złożyły się dwa listki róży, na ząbki — kwiaty konwaliowe, na rumieńce — zorze poranne. Mówiono, że słowiki milkły, gdy Wiosenka śpiewała; że wietrzyk zazdrościł jej oddechu, fala gibkości. To też do szaleństwa kochał ją król-ojciec i chciał jej serce, nieświadome jeszcze trosk życia, ochronić od przykrości najmniejszej, oczy od widoków smutnych. Tylko piękno i dobro, radość i wesele otaczało ją dookoła. Nie wolno było nikomu wspomnieć przed Wiosenką o łzach gdzieś płynących, o troskach ludzi pracujących, o najpowszedniejszych kłopotach codziennego życia. Każda bajka świetlana być musiała, owiana czarem cudowności, dzwoniąca cichem, słodkiem marzeniem. Marzenie w pieśni, marzenie w życiu było udziałem ślicznego, królewskiego dziecięcia. W ogrodach nawet, pilnowanych troskliwie przez złotem opłacanych ogrodników, każdy krzew chory wycięty zaraz być musiał, każdy