lasem już, ciemno było całkiem, a kurzył śnieg z deszczem i mgła góry przykryła. Wyjął skrzypce z pod czuchy, patrzy na nie i powiada: Hej skrzypce! Coście wy mi wej dały w zyciu? Coście wy mi wygrały? Co nie fcem, to mi się w garście pcha, za co byk dusę doł, to nie moje... Coz mi s wos, kie mi scęścia wygrać nie umicie, coz mi ten hyr po dziedzinak... Hej skrzypce!...
I pociągnął smyczkiem po strunach, choć kurniawa szła z wierchów, i tak przyśpiewał:
Idem idem między ludzi —
Graj mi skrzypko, graj! —
Serce moje obumiéro,
A ty zycie trwaj!
Serce moje obumiéro —
Brzmij mi skrzypko, brzmij! —
Nie nasioł mi Pon Bóg scęścia,
Nie wyrośnie mi!
Nie nasioł mi Pon Bóg scęścia —
Słyń ze skrzypko, słyń! —
A ty Maryś, moja Maryś,
Giń ze z bólu, giń!
Giń ze z bólu, giń z cierpienia —
Graj ze skrzypko, graj! —
Zakopiom cię z twoim bólem
Pod zielony gaj...