Echo szło przez las. Dźwignęła się Krystka i szła za niem. A w piersi jej wstały nienawiść, gniew. I zawyła jak las szeroki:
Kieby jo wiedziała, co mię to zaboli,
Prosiłabyk Boga, cobyś zgnił w niewoli!
Coby ci w noc ciemnom carty drogę zasły,
Co by ciało twoje kruki w polu znasły!
Kieby jo wiedziała, ze ty nie bedzies mój,
Samaby jo wiła na gardło strycek twój!
Echo jęczało po lesie, a Krystka wyła dalej, jak suka rozwścieczona:
Pockoj ty Jadwisiu, dziwce malowane,
Ino jo hań zajńdę popod twoję ścianę!
Pockoj ty Jadwisiu, siwe ocka w tobie,
Ino jo hań zajńdem tej nocy ku tobie!
Pockoj ty Jadwisiu, siwe w tobie ocy,
Jako się krew w tobie po lesie potocy!
Potocy potokem, potocy się rzekom.
Jako cię do truchły bielućko oblekom!
Zacisnęła pięści, porwała się dalej iść, w las, w las!... Wilgotne paprocie biły jej o nogi, chrzęściał jej pod stopami chrust i wrzos.
Echo ryczało od jej śpiewu, a stary baca Michał Zwijac w Rusinowej Jaworzynie, któremu «bębnowało« za uchem i spać nie dawało w nocy, dźwignął głowę z pościeli, nadsłuchiwał i dziwował się sam do siebie: Kiz ta dyasi tak holofiom po lesie? Cy im się ukotwiło w piekle, cy jako?
Tymczasem Krystka wracała ku szałasom pod