na strychu której jest postanie Hanusi. Zaszła ona teraz het aż na Liliowe, poziera ku Tatrom i śpiewa kochająca:
»Janickowa krasa rada owce pasa
We dnie po dolinie, w nocy przi dziéwcynie«...
[Ale obecnie odbiegł on owiec w złodziejskim interesie na Liptowie koło Hradku].
Nie było, nie było nad wirsyk zielony,
Od orawskiej strony cisem porośniony.
Niebyło nie było nad Jasia mojego,
Kiek go uwidziała z wirsku zielonego.
Kiek go uwidziała, jaze mi zagrzmiało,
To moje serdecko skrzydłem się mi stało.
Skrzydłem się mi stało, skrzydłem poleciało,
Na Jaśkowej ceście słońcem zajaśniało.
Poziérojcie dziéwki, poziérojcie w pole,
Jako se Janicek idzie między skole.
Darmo wy się dziéwki w niego wpatrzujecie,
Bo on ino jednom mnie widzi na świecie!...
Wiedziała ona, że ku Jaśkowi wiele dziewcząt we wsi serce obraca. Nie wiedziała jednak, że w polanach popod Krywaniem, pod Doliną Ważecką, zkąd widać wysoki, pochylony, zielony szczyt Krywania, potargane turnie Ostrej i Krótkiej i wyniosły, zębaty grzbiet Soliska, gdzie rosną ogromne