Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.3.djvu/137

Ta strona została skorygowana.

zimowy. A ty duse wołajom ku niemu: Kieś ty taki dobry béł, coś nas na ślebode z tej hań koliby, ka nom dość ciasno siedzieć béło, puściéł, je to my jus z tobom wolémy i weź nas. Bedziemé ci tańcować, to ci sie nie be telo kotwić drogami. A to wiera, nima dziwoty nijakiej, ze sie im tańcować kciało, bo to béły dziéwcenciska młode, hoj i mniski, a w klostorze tańcował nie bedzies. Modlić sie jus tys nie béło o co, bo jus pomarły, a tu sie ino o śmierzć dobrom cłek modli. I wzion je wiater i poleciał ś niemi ku morzu zamarzłemu.
Przileci na drugi dzień janioł lem świt — naloz chorongiew, ale dus nie naloz. O krotni miliońscy! Dwók dyasków jeś ty zjadła a jeś zjadła, kieś sie ty ozwiązała — pado jej. Je kaz jo ig najdem, ty duse?.. Leci po wirchak, — nie daj Panie Boze, nie widzi nic. Poskrobał sie za łeb, naklon do stu dziadów i myśli se tak: Ka posły, to posły, to jako kciały. Chorongiew odniesem, skąd jek jom wzion, wcora nik nie widział, cok jom simał, bo béła ćma, a dziś ta tys jesce nik światu nie obziérał, bo bars rano, to ta ani nie bedzie nik wiedział, jako béło. Powiesem, ka prendzej bywała i telo. A o duse sie więcyl starał niebedem. Wto ig ta najdzie, nieg se ig pozganio do kupy i do nieba odniesie.
I poleciał rad, bo to był cięzar i zucony do