po pod Tatry! Nie zastanowiły nas ani zaspy po uszy końskie, ani noce ciemne wśród lasów, ani bezdroża, gdyśmy się na małych sankach w głąb regli wbili. I nigdy nie opuściła Krzysia wierna mu do siódmego krzyżyka parobska „fantazyja“, artystyczna ochota i ciekawość do wszystkiego, i szekspirowski, nieopłacony humor. Staroświecki, stary, pierwotny humor wychowanych na swobodzie i w zdrowem życiu chłopów, zamarł z Krzysiem w Zakopanem bodaj zupełnie. Gdy czytam siedmnastowieczny „Ogród fraszek“ Wacława Potockiego, to mi się czasem zdaje, że słyszę Krzysia. Ta sama zwięzłość, rubaszność, podobny żart — podobny zresztą język.
Krzyś w Zakopanem mieszkał, miał dom gościnny, „panów woził“, ale cywilizacya nie przylepiła na nim ani jednego swego wytartego liczmanu, nie
Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/110
Ta strona została skorygowana.