Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/112

Ta strona została skorygowana.

łek drzewa pod podeszwę do kierpca, a kiedy się już chłopi „ka na weselu, abo w karcymie“ podochocili, „to dość béło, kieś mu ta coby jino smycke po strunak zgrzipnon, a Wojtek tém drewne po dylak łupkał, to tak seł głowom po powale, bo sie mu widziało, ze mu jus tak piéknie gramy. A to chłopy béły nie takie, jako dziś! Hłopy béły zdrowe! Za konia taki siéłe miał! Hłopy béły wielgie, śmiałe!“
Mały, drobny, sucherlawy Krzyś, olśniony w młodości siłą i śmiałością tych chłopów, pozostał w tem olśniedo końca. Mówiło się z Krzysiem o wszystkiem. Ksiądz, oprócz tego, gdy z „Panem Bogiem“ jechał, był dla niego przedewszystkiem figurą mającą gospodynię, nawet o „ojcu świętym“ mówił bez osobliwego namaszczenia, bez osobliwego też przejęcia o „cysarzu“ — ale za to raz pod Kościeli-