Ta strona została skorygowana.
Ludzie nie zapiérali stodół, bo jeden drugiemu nie wziął i nie byliby zwrócili uwagi, gdyby nie ślady na śniegu. A zima była twarda. Śniegi na chłopa zwyźć leżały koło chałup, tak że pojeden i bez cały dzień kaganek świecić musiał, taka ćma była w izbie — zwłaszcza z tych gazdów, co w dole, a nie na wysięku wiatrów siedzieli.
— Wiécie — powiada raz Maciek Stękała do Jędrzeja Zwardonia, kiedy się w karczmie na kielusek zeszli — cosi mi w nocy koło stodoły łaziło.
— A i u mnie samo tak — odpowiedział Zwardoń.
— Zje dyć i u mnie béło pozawcorem — odezwał się Kuba Pscelarz.
— Trzaby strzéc.