Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/124

Ta strona została skorygowana.

jące do siebie wzrok i oszałamiające umysł. Stary Krzyś, kiedy mu raz grał w karczmie na Groniu, bał się go i twierdził, że w tym chłopie dyabeł siedzi, bo kaby tén takom siéłe w nogak wzion, a coby mu tak wartko słowa leciały z gęby i coby telo zbacył? I bały się go Żydy, kiedy wśród powodzi przysłów, aforyzmów, okolicznościowych dwuwierszy, zagadek, dowcipów, fraszek, miotanych dookoła, jak plewy z młynka, wśród kaskad i katarkt nieludzkiego, końskiego śmiechu, nagle zaryczał, aż się szyby w karczmie zatrząsły:

„Dej tu Żydzie wódki bo to jus cas krótki!
Śmierztecka za lasem wywija pałasem!...“

A czasem znowu rozległo się żałosne, głębokie:

„Kie mie w doma nima, to mie wyzirajom,
kie du domu przyjńde, za nic mie nimajom!...“