Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/128

Ta strona została skorygowana.

co łazi i po co łazi, kie nic niebiere? Zima była straszna, mrozy ogromne, pilnować się niechciało — a że nic nieginęło, uchwalili gazdowie, ze niegze ta łazi, kie sie mu tak ulubiło, be cosi głupie, abo cosi kajsi ine, ale nie złe... W sianie ubytku nie tak łatwo spostrzec.
Ale się raz nieszczęście stało: płachta się Murzańskiemu koło Fronkowej szopy rozwiązała i siano się usuło na śnieg. Spostrzegł Fronek rano i wszyscy gazdowie odgadli: siano krada!
Ale wto?
O złodziejowi takim nie słychiwano nigdzie i znikąd. Wtozby haw siano krad? Wto konie miał, to miał swojego dość, a kto koni niechował, to na cóż mu to? Postanowili dojść kto to i co to i na trzecią noc Józek Bykowski spostrzegł człowieka podsuwającego się ostrożnie ku jego stodole. Noc była