Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/132

Ta strona została skorygowana.

— Jedyjek swojego nigda nimiał.
— Krodeś.
— Jakok wom pedział — boby niedali. Hy! hy! hy! Dołby wej wtory?
I roześmiał się dookoła.
— Murzański! Tyś jest złodziéj, musis być ukorany.
— Jećek nie lo sobie biérował, jino lo sarnów. Figiel hań béło zanieść, w tele śniegi! Hy! hy! hy!
Ale tej bezczelności było za dużo Stękale. Skoczył ku Murzańskiemu i w pysk go trzasnął.
— Hy! hy! hy! — zaśmiał się Murzański. — Kumendyjo!
— Nie kumendyjo! Psie miéso zatracone! — krzyknął Pscelarz — Gadoj! Kieloś mi siana wyniós?!
— Je kielok jino na grzibiet potrefił.
— Kieloś jino potrefił! — wrzasnął Pscelarz wściekły.