Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/137

Ta strona została skorygowana.

zaprzągnięto konia i dwaj chłopi odwieźli Murzańskiego do chałupy. Cisnęli go na pościel i wyszli.
Przez jednę chwilę Murzańskiego oczy stały się zupełnie jasne, rozumne.
— Wtoz dziś hań sarnom poniesie jeść? — szepnął.
A potem ze strumieniem krwi zarzęził mu z pogruchotanych żeber śmiech: Hy, hy, hy! Kumendyjo!...