Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/162

Ta strona została skorygowana.

som fure siana rusy... A pote kie musis, to musis...
Jaś i Zosia spali przytuleni do siebie. Jaś usnął z nadgryzionym ziemniakiem w małej rączce. Skulone dzieci leżały pod lichą płachtą, noc była zimna.
Zdjął ze siebie Marcin Mudroń czuchę, krótką, białą czuchę, gdyż się czem innem nieokrywał, bo niebyło, i przyrzucił nią dzieci.
Został w serdaku.
Ale potem zdjął ostrożnie, delikatnie czuszkę z dzieci, a przykrył je serdakiem, żeby im cieplej było pod wełną.
Zaczęło mu się dopiero drzemać, kiedy słyszy, dzieci się ruszają.
— Jasiu! — szepce Zosia.
Jaś śpi.
— Jasiu! — szepce Zosia głośniej.
— Co? — obudził się Jaś.
— Dej ze mi ten grulecte, co jom w rency trzimies.