Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/181

Ta strona została skorygowana.

myśleć? Zaufanie do siebie zwalił, złodziejem został, wiarę w siebie zakopał w ziem, w ziem! Tyle przynajmniej o nim mówili: Postrohany biédny, ale ci ani cencki nie ukradnie! A teraz...
— No to jek się juz skońcéł — szepnął zapiekłemi wargami. — Od teraźnia jus po mnie, a i po dzieciak... Poniewirała mie biéda, teroz mie be poniewiérać i poniewiérka ludzko... Juz sie sytko załomiło nademnom... Hej wiera sytko... Nimas nieba nademnom, ani ziemie pod mojemi nogami... Zginonek z dusom i z ciałe...
Czy się ze skały ka w żleb, w rumowisko prasnąć?...
Ale hań dzieci, Jaś i Zosia, obidwa...
Takie małe, takie głodne, takie same, nieszczęśliwe, opuszczone... Jaś i Zosia... Jakoz sie to wyhowo? Ka sie to podzieje? Po pytaniu nie pudzie,