Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/183

Ta strona została skorygowana.

chu, jedno przy drugiem, że ani byś szpilki nie wraził między nie.
Marcin Mudroń popatrzył na nie — szarzało już w izbie.
A potem gruchnął na kolana z jękiem: Panie Jezu, Ojce świata, Noświentsa Panno Maryjo i Ty, Świenty Jantoni, patrónie złodziji, dospomózciez mi! Dospomózciez mi! Dospomózciez mi! Na té dzieci moje Wos zaklinom hań śpionce! Na té dzieci moje!
I zerwał się z podłogi, chwycił narzędzia ciesielskie i skoczył ku figurze Świętego Antoniego. Nowa wiara, nowa siła weń wstąpiła. Już wiedział, co było źle, co trzeba poprawić. Nic to, że farby popsuje — jak zobaczą, że je dobrze wyrzezany, to już bedzie! Pawlik mu na farby da, Pawlik...
W Pawlika wierzył. Nie przyszedł on oglądać Świętego Antoniego, bo go wójt nie zawołał.