Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/185

Ta strona została skorygowana.

Otwarł oczy — wznak był twarzą ku słońcu, które już było na niebie, na mokrej trawie pod figurą... Dzieci były przy nim...
Otwarł oczy — wznak był twarzą ku słońcu, Zosia stała mu wedle boku z palcem w buzi, a Jaś siedział tuż przy nim z brodą opartą na rękach i patrzał nań wielkiemi oczyma.
I usłyszał Mudroń, jak Jaś się pyta:
Tato, śpicie? Nie śpicie jus?
I znów otwarł oczy. Słońce było prawie w tem samem miejscu, co przed tem, trawa pod głową suchsza, mała Zosia dotykała mu rączką twarzy, płacząc pewno z głodu, a Jaś siedział nad nim, jak pierwej, nieruchomy, z brodą opartą na rękach i wpatrywał się weń wielkiemi oczyma.
— Konam — przemknęło Mudroniowi przez mózg.
Zląkł się straszliwie, chciał się po-