Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/209

Ta strona została skorygowana.

„przynapił“ i legnął dać spoczynek siedmdziesięcioletnim kościom. Dźwignąl się, słucha. „Panie! powiédźcie mi — mówi — co to jest za krew w cłowieku?! Jo, kiedy usłisem muzyke, to jaze rosnem!“ — i podnosi ręce w górę, jak stary orzeł stare skrzydła. Już jest przed muzyką, już tańczy. A przypomina mu się coś — ta nuta, staroświecka, dawna, coś mu przypomniała. Taniec niekoniecznie jest objawem i wypływem wesela. Taniec może być rzeczą smutną i widziałem starych chłopów, którzy bardzo smutno tańczyli. Taniec góralski nie jest tyle przelewającym się za brzegi momentem wesołości, ile potrzebą wydania z siebie nadmiaru energii, temperamentu, bujności, „matury, chuci“, jak to Podhalanin nazywa po swojemu. Podhalanin się w tańcu nie weseli, ale zapamiętuje, unosi i upaja. Jest to jakiś