Ta strona została skorygowana.
— Odpokutuje on, odpokutuje! — biadka siostra Wojtkowa — Zmarnił zycie, dary Boskie, a Bóg mścity. Nie na to psu dajom, coby oźlał. Aleś mu ta moze nie napedział, jako trza?
— Je to przecie nie krowa, cobyś jéj wiescyce na siłe w owsianym cieście dawała, ba hłop! Cok wiedział, tok pedział. Więcyl nié.
— O! Bedzie tys ś nim biédno kiesi, bedzie...
— Darmo! Z takim cudoke nic nie dokozes. Z pajencyny kosule nie uprzendzies, a z huby bryje nie uwarzis.
— No iści, iści — przychwaliła Wojtkowa siostra smutno.
A Wojtek ta jako Wojtek.
W lecie pasie, a zresztą po świecie patrzy, po drzewach, po liściach. Na wiosnę się zieleni, jaze gra, jesienią tyle kolorów na reglach, aż oczy bolą. Godziny całe Wojtek siedzi przed chału-