Kmietowicz i Andrusikiewicz trafili w Chochołowie na grunt podatny. Chochołów należał niegdyś do królewszczyzny, później jednak nabywca od rządu austryackiego lasów tamtejszych zaproponował odkupienie ich chłopom, na co ci zgodzili się z radością i obrali pełnomocnikiem księdza Józefa Szczurkowskiego, proboszcza z Krosna, który fikcyjnie dla siebie lasy nabył. Od tego czasu rozpoczęła się niedola chochołowska. Ksiądz Szczurkowski zagarnął w oszukańczy sposób majątek chłopów[1] i począł ich ciemiężyć, z rąk jego i jego niecnej rodziny dostali się Chochołowianie w ręce innego łajdaka, szlachcica, barona Borowskiego z Sieniawy, prostego zbrodniarza, który dziewki gwałcił, ludzi katował i więził, a nadto, kto mu stał zanadto na drodze, truł; polany i grunta gazdowskie kradł, prawa paszy zaprzeczał, a w razie potrzeby miał zawsze pomoc w miejscowych władzach austryackich i ich wojsku, w poblizkim „cyrkule“ w Nowym Targu. Kulminacyjnym punktem tej szlachecko-niemieckiej antychłopskiej przyjaźni był maj 31-go roku, gdy do pędzonego na własną halę bydła chłopskiego służba barona Borowskiego strzelać rozpocząwszy prze-
- ↑ Siedział 5 lat w kryminale.