stało „potem“, obawiali się bowiem, że gdyby „z pana obrano króla, a takiego, jak baron Borowski był, toby wtedy zamiast jednego pana w całem państwie, dwudziestu w jednej wsi mieli“. Co do najbliższych dworów koło Chochołowa, to te trzymały z Austryakami.
Na rozkaz „kreiskomisarza“ z Nowego Targu wójci po całem Podhalu mieli każdego „podejrzanego“ chwytać i odstawiać za nagrodą 20 reńskich od osoby. Obawiano się emisaryuszy. Polecono zaprowadzić po wsiach specyalne w tym celu nieustające chłopskie warty. Otóż rzeczy te wykonywane były bardzo ściśle w szaflarskich dobrach p. Uznańskiego, w zakopiańskich zaś p. Homolacza tak ściśle, iż oficyaliści jego jeździli i chłopów kontrolowali, na kary pieniężne za zaniedbywanie warty skazując.
Kontrolowali tem gorliwiej, gdyż kary ściągane z chłopów im się dostawały.
Jednak Zakopianie i Kościeliszczanie, ten ekstrakt Podhalańców, zawsze byli zuchwali i dowcipni. Ponieważ oficyaliści dla lepszej kontroli przebierali się po chłopsku, schwycili leśniczego z Kościelisk Szmida i niby nie poznawszy, stłukli, jako „podejrzanego“, ile mogli. Na
Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.5.djvu/36
Ta strona została uwierzytelniona.