Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.5.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

— Coz ci to? — pyto sie harnaś.
— Głodnyk jest — pado ten stary.
I ten zbójnik dał mu swój kawołek hleba ostatni, co go jesce sowany miał.
Idom dalej, bez pola, pocon prać grad z lodem, a zimno przysło takie, co cud!
Patrzom: zaś dziecko małe w polu płace.
— O coz płaces? — pyto się go drugi zbójnik.
— Zimno mi.
I tén drugi zbójnik sjon ze sobie kozuch i odział to dziecko i w kosuli ino ostał, jaze go trzęsło.
Idom zaś znowa dalej, patrzom: dom gore. Dzieci płacom, wołajom: mamo! mamo!
I trzeci z tyk zbójników hipnon w ogień i wyniós dzieciom matke z pośród płomienia, jaze włosy osmendziéł.
Pośli dalej i zaśli do jednéj karcy-