Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.5.djvu/86

Ta strona została skorygowana.

Popatrzył się Janosik pod słońce,
popod palce od blasku jarzące
i powiada po niedługiej chwili:
dobrze, chłopcy, tam będziemy pili...

A gdy przyszli do karczmy, do białej,
austryackie dziewki tańcowały,
austryaccy tańcowali chłopcy —
poglądnęli, że przybyli obcy.

Wszedł Janosik do karczmy, do białej,
stanął we drzwiach, jak dąb okazały,
jako dęby, towarzysze za nim,
w drogiej zbroi, w ubiorze nie tanim.

Siedli za stół, kazali dać wina,
austryacka pojrzała drużyna,
muzykowi do garści dał — naści! —
sam Janosik dwanaście dukatów.
Powstał cygan: co mam zagrać waści?
A Janosik: graj sam, do stu katów!
Nie dla siebie ja płacę twą pracę,