miał, ale nawet nie wiedział i tego, kto go zabił, bo Bartka nie widział.
Cos to telo wypłacić komu? Tak, jak nic...
Leśnego Franca Horwatha i hajduka Bunkosza z za smreków postrzelił, zabić nie chciał, tylko śledzenia za myśliwymi oduczyć, puścił im śrut po nogach — wyleczyli się; Bunkosz za służbę podziękował, zląkł się, ale Horwath jeszcze zażartszy potem był. Przepędził też kulkę przez ramię jakiemuś leśniczemu z Kokawy, co go przy sarnach spłoszył i strzelił za nim — chciał trafić prawda w szyję, ale nie trafił — ale cóż to wszystko było? Byle co — a z Dobrowolskim musiało być nie bodaś jako! Tu trzeba było czegoś dokonać, co hej!
I czekał na sposobność, czekał siedmnaście lat.
Aż wypatrzył przypadkiem, że Dobrowolski w lesie pod Holicą na wązkiej
Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/031
Ta strona została uwierzytelniona.