Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.

kołomazi, ani smarowidła. Jehał, a pocon mu zgrzipieć, e, to wbiéł grzyba w koło i obyrtało sie.
— Cosby nie... Wiera obyrtało.
— Prędzej nie tak bywowało. Krzest. To kie ta juz barz źle béło, je to zaś i samy baby ukrzciéły z wody, i béło. Bo ta z tego hodzenio do kościoła tys duzo nie béło, nie, hodźta i zaśli. Kie béła zima, mróz ostry — pod strzeche z niekrzconym nie wlezies, bo boginki na kumosce zaraz jadom w usyp, pod zwonami w babińcu tys nie ostawis, bo i hań najdom! Ba wcion kumoter ciupage w węgieł i s torbom zawiesiéł małego na niej. Kim ta zapisali, kim sie ta kościelny obuł, ksiądz odział: tén jus na węgle spał twardy, jak senk. Zamarz.
— Tak, tak bywało.
— Ale sie ta nik nie zabijał za nim. Wtedéj go ta trohe zol béło, jak béł hłopiec i mioł palce długie, bo by béł