Ta strona została uwierzytelniona.
Umilkli kumoter Gombos i żona Zychowa.
∗
∗ ∗ |
Później dzieci, wnuki i prawnuki, co byli na miejscu, nie po świecie, zeszli się do izby Zycha, który miał umrzeć, aby go pożegnać. Myślał on o czemś widocznie i od czasu do czasu wodził zbielałemi ze starości, gasnącemi oczyma stuletniego sępa, po obecnych, jakby między nimi szukał, wybierał. Kilka już razy tak oczyma przewiódł, a zawsze najdłużej się patrzał na Staszka Tylkę, syna swojej najmłodszej córki, Wikty, najulubieńszego wnuka, chłopca już dorosłego, pięknego, rozumnego, silnego i mężnego na podziw. Potem rzekł:
— Idźcie sytka do pola, a Stasek Wikcin niek haw ostanie.
Wszyscy wyszli.