Ta strona została uwierzytelniona.
— Stasek, pojd-ze haw ku mnie — rzekł.
Staszek zbliżył się do pościeli dziadkowej.
— Słys, dziecko — mówił Zych — wybrołek tobie, boś mi ostomilsy ze syćkik i widzis sie mi nojfajniejsy. Śmiałyś?
— Abo co?
— Mocnyś?
— Kozdego prasnem.
— Słuhojze. Koło kaplicki świętego Jana pod Nowym Targiem, skoro piérse słońce na niebo wyhodzi, dokiela cień od kaplicki na trowe padnie, hań som jest sowane piniondze w kotliku, co my ik z Józkem Smasiem, z Łuscykami Jaskrawemi, Józkem i Staskem i s twoim dziadke ojcowistym, Morcinem Tylką, za Tatrów przinieśli i hań zakleni.
∗
∗ ∗ |