Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

Szarpnęło Różę.
— Co sie pchas?! — mówi do Ulki — Pąk sie! — i trąca ją w ramię.
— Ty sie pąk! — odpowiada Ulka.
Umilkły. Sapanie jakieś wzdęło pierś Róży; dycha i Ulka, aż jej nozdrza świszczą. Nic nie mówią do siebie, ale się cisną, jedna drugą: Róża Ulkę w ramiona, Ulka Różę plecami w kolana. Odepchnąć się chcą.
A we Wikcinych piersiach ogień. Sunie się, sunie cichutko, jak wąż, ku strzelcowym nogom, coraz bliżej, coraz bliżej. I słyszy, jak Róża mówi: Nie pchaj sie! Pąk sie kaś béła!
— Pąk sie ty! Kajek béła, tamek jest!
— Nie prowda! Mnie zimno!
— I mnie zimno!
— Dociś drew!
— Sama se dociś!
Umilkły.