Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

ozwała się gardłowo: Wydrzéć mi go fciały... Béł mój... Bez to...
Wodny Kuba znowu się zdumiał niesłychanie. Wydrzéć? — powtórzył. — Jakos to? Nie rozumiem temu... Jako wydrzeć? Na co?...
— Ulka sie ku niemu pchała — rzekła Róża.
— I Wikta tys! — zawołała prędko Ulka.
— I Rózo! — krzyknęła Wikta urażona.
— Obie sie pchały — rzekła Róża.
— I ty tys! Jesce barzéj — zawołały Ulka i Wikta razem.
— Tyś sie pchała piérso! — krzyczała Ulka.
— Ba ty! — odpowiedziała Róża.
— Tyś go hyciéła pod pazuhe!
— A ty za nogi!
— Wikta tys!
— Jo ino tak, boście wy ciągły!