Ta strona została uwierzytelniona.
Jele ze to jakisi leń! — myślał Tolfos, co go przyjął. Lezy ino na piecu, a robić, pytoj Boze! nie kce nic!
Tolfos był gazda hruby, ale sobie myśli: Hej, kie ty nic, to i jo nic. Ta lez! Ba!
Nie dawał ino bryję jałową owsianą — rzeke: Ta sie rusys! Ale nic, Jaworcarz na piecu leży, a owsianą bryję je; nie ruszył się.
Tolfos by był wnet innego kijem wyrzezał i z chałupy wypędził, ale się tu cosi bał trochę. Pachołek był pod powałę. I tak zeszła zima.
Skoro przyszła wiosna, ruszył się Sobek. Jednego dnia — niema pachołka.
Tolfos orał w Bieskidzie od Orawy tłok, trójką byczkami.
Sobek przychodzi ku niemu i gwarzy: Gazdo, to wam źle idzie! Bycki wyprząc i puścić na pase na młake, hej, a pude jo — sprógować...