przyczajone, siedzą jego towarzysze, bracia. Długowłosy ogromny Jano Sliwa z Vihodnej, Jędrek Migac z Bustryku, Józef Papież z pod Babiej Góry, Józef Stanik z Kościelisk, Wawrzek Hawraniec z Podspadów. Tam oni siedzą koło watry i śpiewają półgłosami groźnemi na czarnodunajecką nutę zbójecki marsz:
Hej! idem w las — piórko sie mi migoce!
Hej! idem w las — dudni ziemia, gdy krocę!
Ka wywinem ciupazecką — krew cérwonom wytocę!
Ka obyrtnem siekiérecką — krew mi z pod nóg bulkoce!
Ciémniuśka noc — ogień lasem przeświéca!
Ciémniuśka noc — złe sie złemu zaléca!
Na polanie popod jedle — watra w lesie sie pali;
Cy sie grzejom dziwozony — cy jom carci skrzesali?
»Ty mlady brat — ty sa s nami stowarzis!
Jak padnie ci — budzies cirnom ziemie gryz,
A jak padnie — talarkami, dukotami budzies siał,
Na kazdy dzień freirećku — kohanećku budzies miał!«