kamieniach we dwoje, we troje i we ćwioro, jak kijankami praczki, aż dudniało po lesie.
Gwarzyły tak jako i ludzie. Tańczyły, śpiewały, grzyby, maliny, jagody zbierały po lasach i jadły.
Po kupie ich w usypach siedziało wraz.
Były różne: mniejsze i większe, kulawe i proste, a i dzieci miały też. Wiły se wianki z jaskiernika i nosiły na głowach. Sały krowy i owce, dojéły ludziom na pasujskach, jak ino mogły we dnie, a w nocy po sopak.
Musieli zapiérać.
Ludziom wyrządzały co cud! Jeszcze chłopom nie tak — jak był tęgi chłop, młody, to się go bały. Ale jak był stary, to brały go do tańca, ino łeb wytknął z pod strzechy, albo się gdzie ku potoku przybliżył, choć było i we dnie.
Wtedy żeby sie była wydana baba w jeden warkocz zapletła, albo dziewka we dwa: je, to już była ich. Biéda ją było
Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/198
Ta strona została uwierzytelniona.