Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

warkocze i za nogi, wleką ku usypom nad potokiem. Byrtuśka w krzyk. Szczęściem usłyszał Wojtek Wojdyła, co niedaleko młócił, a jego nie trza było dużo pytać, ino co gdzie usłyszał; skoczył z cepami, zobaczył, co się święci, dalej za boginkami. Konia jakiegoś na pastwisku po drodze dopadł, jedzie. Szczęściem jedna z boginek była kulawa i tę dojechał. Chwycił w garście, zakręcił ponad głową, ta w prośby, że wyratuje Byrtuśkę. I woła:

Cudza zonka
Chyć sie zwonka!

Byrtuśka usłyszała, chwytała się rękami trawy po drodze, aż trafiła na dzwonki, co rosły na miedzy i boginki ją puściły. Bo takie było ich prawo: jak się kobieta, którą porwały, kwiatków,