Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

W Zakopaném ros w same zbiórki owsiane stanéna humura corno nad Gładkom i siéli gradem, co cud. Sobanek mléł we młynie pod Łązkem u Sobcoków, co hej; jaz mąka pachła daleko od jego młyna na droge, ku samém Wyzdzielniką. E, bo ta Sobanek był śtuder! strzelec, muzyka. O hej! Miele, a poziéro nad Gładkom. Raty Boskie! Jak tak pudzie dłuzej, to zabiere cysto do krzty Walowe Góre i Gładkom, nima śpasów!... Jele niedługo przestało. Ku wiecorowi poceno sie ozwłócyć, ale wiater był zimny.
Wyźroł. Ka sie wzieno, tam sie wzieno, przed progem hłopcysko jakiesi nieznajome. Odziote ino w potarganej kamizelce, w gaciskak. Z gołą głowom i bo-