ojca jednemu kupcowi, matkę drugiemu, córkę trzeciemu, wszystko mu jedno było. Byli nawet tacy panowie, co swoimi niewolnikami karmili różne dziwne ryby, co mieli te ryby w sadzawkach i później dawali na obiad swoim gościom, że to mięso ryb było lepsze od karmienia ludzkiem mięsem.
— A to zbóje! — mruknął Wincenty i zacisnął na nich pięści, a inni to tylko oczy wytrzeszczyli na Michała, że takie rzeczy mogły się kiedyś dziać na świecie.
— A jakże — powiada Michał. — To też się te niewolniki zaczęli buntować, i buntowali oni się coraz bardziej. Uciekali od panów, zbierali się w gromady, napadali na panów, rozbijali na drogach, żeby wyżyć. Ale cóż? panowie mieli siłę za sobą, posyłali wojsko, tak jak ten rząd przeciw robotnikom, jak się buntują i nie chcą robić na panów; niewolników zabijali, łapali, męczyli, katowali, wsadzali do więzienia. Nieraz to ich na krzyżach rozpinali, zupełnie jak później pana Jezusa, za to, że chcieli wolności, i te krzyże, to tak po sto, po tysiąc tych krzyżów z ludźmi na nich stało przy drogach, żeby inni niewolnicy patrzyli na to i bali się buntować. Pan Jezus, jak przyszedł, to powiedział, że wszyscy ludzie powinni być równi i że nie powinno być ani panów, ani niewolników, tylko wszyscy powinni jednakowo pracować i kochać się jedni z drugimi; to też go za to, nie za co innego, wzięli i także ukrzyżowali z rozkazu Piłata, co był gubernatorem czyli rządcą, naznaczonym przez cesarza rzymskiego.
— No dobrze, Michale — powiada Franciszek formal, — to tak bywało, ale teraz to już przecie nigdzie chyba niewolników niema? Przecie jak pan Jezus kazał, żeby niewolników nie było a teraz wszyscy ludzie są chrześcianie, to chyba pana Jezusa słuchają i niema niewolników?
— Pan Jezus swoją drogą — odpowiada mu na to Michał, — a panowie swoją drogą. W Polsce, ani w Niemczech ani we Francyi, ani w innych różnych krajach w Europie to już dawno rzeczywiście niewolników niema; ale w Ameryce to dopiero kilkadziesiąt lat, jak ich panowie uwolnili, choć też niby byli chrześcianie i do Pana Jezusa się modlili. Modlili
Strona:PL Kelles-Krauz Kazimierz - Czy teraz niema pańszczyzny? 1897.pdf/16
Ta strona została przepisana.