Strona:PL Kelles-Krauz Kazimierz - Czy teraz niema pańszczyzny? 1897.pdf/18

Ta strona została przepisana.

się uwijał? abo to ja dla ciebie robię? abo ty mi dasz albo pan mi da co za to? moje dwa złote, albo pięćdziesiąt groszy mi musisz i tak dać, bo mi się należy, a więcej mi nie dasz, choćbym ci się nie wiem jak uwijał. Na swojem to co innego.
— Ano, to też widzicie — powiada dalej Michał, — te niewolniki też tak samo sobie myśleli. Ale panowie, jako że zawsze mądrzejsze juchy były, niż naród, więc na nich wymyślili sztukę kiepsko nam jest, pomyślał sobie jeden i drugi, niewolniki nam się buntują, już nam nie chcą dobrze robić, nie mamy przez to z majątku tyle dochodu, ile byśmy chcieli mieć; trzeba się inaczej urządzić. Ma się rozumieć, żeby taki niewolnik był na swojem, to by zaraz inaczej robił, że to dla niego i dla jego dzieci. No, to zróbmy tak, żeby on myślał, że jest na swojem tak sobie myśleli panowie, dajmy każdemu kawałek ziemi, że to niby będzie jego z ojca na syna i będzie mógł dzieciom go oddać po śmierci, tylko za to będzie musiał każdy panu dać tyle a tyle różnych rzeczy, czy to zboża, czy drobiu, czy owoców, a oprócz tego, — myślał sobie pan — zostawię sobie jeszcze spory kawał ziemi i każdy niewolnik, co dostanie ziemię, będzie musiał przychodzić na pańskie i tyle a tyle dni w tygodniu odrabiać na pańskiem. Jak panowie pomyśleli, tak i zrobili, i z tego poszła pańszczyzna; i te niewolniki, co się mieli buntować i byliby mogli panów powypędzać, jakby byli chcieli, bo ich było więcej przecie, niż panów, to byli kontenci z tego, że dostali ziemię, że niby już są trochę wolniejsi, mają czas na siebie robić, i przestali się buntować.
— Ano, zawsze im lepiej zaczęło być, niż pierwej — mówi Ignacy, — bo przynajmniej każdy mógł mieć swoją chałupę, z żoną, z dziećmi, i kilka dni miał spokojnych dla siebie.
— Juści, że im zaczęło być lepiej — mówi Michał na to, — bo już ich rybom ani zwierzętom na pożarcie nie rzucali, i nie tak ich już sprzedawali, jak przedtem, i juści że im lepiej było. Tylko, panowie to też na tem nic nie stracili.
— Jakże nie stracili — powiada Ignacy — kiedy pierw taki niewolnik to cały czas ciągle tylko robił na pana, na pańskim gruncie, a teraz, jak pańszczyzna nastała,