Strona:PL Kelles-Krauz Kazimierz - Czy teraz niema pańszczyzny? 1897.pdf/25

Ta strona została przepisana.

to majster, czy to dziedzic, czy to fabrykant — naprawić robotnikowi tę siłę roboczą, co mu się zniszczyła, żeby na drugi dzień mógł znowu robić. On nie patrzy na robotnika, jak na człowieka, tylko zupełnie, jak na narzędzie: co się zepsuło, to trza naprawić, i potem znowu hejże do roboty, i tak przez całe życie, zupełnie jak to koło u wozu, co się kręci ciągle koło osi i tylko czasem go posmarują, żeby się nie zapaliło.
Widzi Michał, że jeden i drugi nachmurzył się i siedzi zły i zasmucony, że taka dola i takie uszanowanie jest dla robotnika, jak dla drewnianego koła u wozu, albo dla wołu, co mu jeść dają, żeby tylko robił; ale nic nie zważa i mówi dalej:
Kapitalista na żadne narzędzie zepsute nie wyda więcej, niż potrzeba, żeby go naprawić; a on by był głupi, żeby na robotnika więcej wydać, niż potrzeba, żeby mu się poprawiła ta siła, co ją zniszczył przy robocie? Żadnemu robotnikowi on nie będzie płacił więcej, niż tyle, żeby z głodu nie zdechł, bo jakby z głodu zdechł, to by nie miał mu kto robić. Za pańszczyzny tak samo było, że ci dawali jeść, albo kawałek ziemi, żebyś aby z głodu nie zdechł; i taki pan, co miał niewolnika, też tylko mu jeść dawał, tak jak i swojemu koniowi albo innemu bydlęciu, żeby aby mógł mu dalej robić, jeśli jeszcze ma dosyć siły. Tylko, że za pańszczyzny to ci dali kawałek ziemi i pozwolili na nim robić parę dni dla siebie, żebyś sobie mógł te rzeczy wyrobić, co ci potrzeba, — ale nigdy ci nie dali więcej, niż koniecznie potrzeba było, żebyś aby wyżył; a teraz to ci zamiast tego dają pieniądze, i mówią: kup sobie, co ci tylko potrzeba, co sobie tylko zażądasz; jak sobie — powiadają — na jednym oszczędzisz, to sobie na drugiem możesz pozwolić. Ale to jest czyste kłamstwo, bo wszystko, co ci płacą, musisz wydać na utrzymanie, i nic nie możesz oszczędzić, bo oni ci tyle nie płacą. Jakbyś chciał, żeby ci więcej płacili, żebyś mógł co schować na czarną godzinę, to oni ci powiedzą, jak Żółtowski Wincentemu powiedział: idź — powiada — do dyabła, znajdę innego na twoje miejsce. I rzeczywiście, mało to jest bez roboty? tylko patrzą, żeby dostać gdzie robotę, choćby najtaniej. Ale nikt nie może robić za tyle, żeby