że to sprawiedliwie, a to oszukaństwo jest, bo jemu zapłacili tylko za połowę, albo nieraz i za czwartą część jego roboty, a reszta to jest darmowy przydatek. Więc widzicie, że pańszczyzna ciągle jest; i teraz jest, tak samo jak i była, tylko, że naród jej nie widzi, bo mu oczy zamydlili i zamydlają ciągle panowie i księża, i nie wie, jak i dlaczego dzieje mu się taka straszna krzywda.
Jak Michał powiedział te słowa, tak dopiero w izbie zawrzało, jak w ulu. Dotychczas to się wszyscy wstrzymywali, żeby Michałowi nie przeszkadzać, ale teraz, jak zrozumieli dokumentnie, jak to ich strasznie oszukują, a oni nic o tem nie wiedzieli, tak już nie mogli wytrzymać, zaczął każdy kląć i wymyślać. Więc Ignacy powiada:
— To psiakrew złodzieje, i panowie i sędziowie i wójty i księża jak chłopak pójdzie do dworskiego łubinu, trochę chwastu dla świń urwać, to go taki Żółtowski od złodziejów wyzywa i kijem go bije, a sami to takie złodziejstwo robią i żyją z tego złodziejstwa ciągle, już tyle tysięcy lat!
— A słuchajże, Ignac, — krzyczy mu kobieta — cóż ty takie bezbożne rzeczy gadasz? Pan Bóg cię skarze, że jeszcze na księdza wymyślasz.
— Pan Bóg mnie nie skarze — powiada na to Ignacy — bo po mojej stronie sprawiedliwość. A jak się księdza boisz, to się bój, kiedyś taka głupia ja się go nie boję, bo na nich też kara Boska powinna przyjść. Nie słyszałaś to, jak w zeszłą niedzielę dopiero z ambony mówił ludziom, że Pan Bóg nakazuje słuchać pana, bo już tak — powiada z rozkazania Boskiego urządzone jest na świecie, że zawsze każdy jest w swoim stanie pan w pańskim, a człowiek biedny w chłopskim. Łże, złodziej, jak pies: a bo to z rozkazania Boskiego dzikie ludzie się bili i brali niewolników a potem z tych niewolników to zrobili panowie tak, że chłopi pańszczyznę odrabiali, a potem tak, że najemników najmują i zabierają sobie połowę ich roboty za darmo? Teraz my już wiemy, że to nie z rozkazania Boskiego, ale z rozbójnictwa i ze złodziejstwa pańskiego tak jest urządzone. A za to, że on łże w kościele i z ambony, to co jemu się należy? co?
Strona:PL Kelles-Krauz Kazimierz - Czy teraz niema pańszczyzny? 1897.pdf/32
Ta strona została przepisana.