i on za to kradnie im część roboty. Tak samo w miastach fabrykanci mają swoje maszyny, fabryki, a naród nic nie ma, tylko ręce do roboty, więc idzie w najem na robotę do fabrykantów, i zaraz za to fabrykant zabiera sobie ten darmowy przydatek ich roboty, co wam o nim opowiedziałem. Wszystko złe stąd idzie, że panowie mają ziemię i fabryki, a naród nic nie ma.
— To też ja sobie tak samo myślę — odezwał się Bartek, ten co służył za parobka u bogatego gospodarza ze Złośny — żeby teraz panom odebrać ziemię a rozdać ją narodowi, żeby każdy miał swój grunt i mógł robić całkiem na swojem, nie na pańskiem.
— No dobrze — powiada na to Michał — a spytaj się to Romana i innych, co mają mało gruntu, czy im dobrze? też chodzą na zarobek do dworu, bo by ze swojego nie wyżyli, i też panu odrabiają tę pańszczyznę, com wam wytłomaczył, jaką ona jest.
— A i jakże nie mamy do dworu chodzić na zarobek, kiedy na swojem nie wyżyjemy? — powiada Roman. — Jak kto ma mało gruntu, to mu jest okrutna bieda; niewiadomo, czy mu lepiej być na swojem, jak ma mało, czy być za parobka na pensyi i ordynaryi we dworze. Jeszcze cię podatek dusi; zapożyczyłeś się, lichwiarz cię też dusi, tylko patrzyć, jak trza będzie grunt sprzedać i iść na służbę.
— A to też ja bym chciał — powiada Bartek — żeby każdy miał dużo gruntu, to by mu dobrze było.
— Dobrze — powiada Michał — ale skądże wziąć tyle gruntu, żeby każdy miał po kilka włók? A zresztą, no dobrze, weźmy, że rozdzielili grunt wszystek między naród; każdy dostał porówno, to cóż się stanie? Jednemu się poszczęści lepiej, drugiemu się poszczęści gorzej; to już jeden będzie bogatszy, drugi biedniejszy. Jeden umrze, zostawi dużo dzieci to te dzieci tego pierwszego, jak się podzielą, to każdy już będzie miał bardzo mało gruntu, a te dzieci tego drugiego podzielą się i jeszcze im się zostanie więcej gruntu. Więc ci, co będą mieli więcej, to już będą bogatsi od tych, co będą mieli mniej; jak się któremu z tych, co będą mieli mało, nie poszczęści, pożyczy od bogatego, nie będzie mu miał czem spłacić, zbiednieje, to w końcu bogaty od niego kupi grunt, a on
Strona:PL Kelles-Krauz Kazimierz - Czy teraz niema pańszczyzny? 1897.pdf/37
Ta strona została przepisana.