Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

bina za kolana rękami — a jednocześnie uczuł silne uderzenie w nos, drugie między oczy, czemś twardem, jak gdyby kopytem — w najwyższem przerażeniu i trwodze, zerwał się na równe nogi i zaczął uciekać. Za nim gonił zwierz jakiś, którego w ciemności rozpoznać było trudno... Beniamin był pewny, że to „Pipernoter“... „Pipernoter“ zląkł się także Beniamina i, uciekając, obadwa, jeden przed drugim, wpadli nagle w jakiś wielki ceber, napełniony niezbyt czystą wodą...
Wyjaśnijmy bliżej ten okropny wypadek.
Przedewszystkiem zachodzi pytanie, zkąd się wzięło cielę? Wprawdzie Beniamina życzliwi przyjaciele nazywali niekiedy krową („a behejme“); przypuściwszy nawet, że w tem była część prawdy, widzimy znowuż pewną niekonsekwencyę. Beniamin albowiem był krową dwunożną, a cielę, które go nabawiło takiego strachu, miało cztery nogi... Jest i to prawda, że pomiędzy naszymi żydkami, zwłaszcza, w tak zwanych, porządnych domach („in lajtisze hajzer“), znajduje się wiele, nawet bardzo pokaźnych, cieląt — lecz te są cielętami w ludzkiej postaci; cielę zaś, którego kopy-