Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.



V.

Przeszedłszy wiele dróg głównych i bocznych, nasi wędrowcy dotarli nareszcie do miasta Teteriwki.
Było to pierwsze większe miasto, jakie w swojem życiu widzieli. Z niezmiernem podziwieniem też spoglądali na równe, brukowane ulice, na domy wysokie i napatrzeć się tym dziwom nie mogli.
Po trotuarach szli ostrożnie, na palcach, z obawy, żeby nie zrobić szkody i nie popsuć gładkich kamieni. Cóż dziwnego? całe życie chodzili tylko po błocie, a nawet w domach nie mieli podłogi.
Senderił trzymał się poły kapoty Beniamina i tak szli obadwaj, podrygując